Dużo miłości z nieruchomości, idealne partnerstwo w White Wood Nieruchomości.

13-09-2021

Dużo miłości z nieruchomości

Ania i Michał to jedni z naszych specjalistów do spraw nieruchomości w WhiteWood. Świetni w swojej pracy, ale też w życiu prywatnym, które od kilku lat budują na wspólnym fundamencie. Jak udaje się im łączyć życie i pracę? Przeczytajcie sami.

Miłość w pracy – przeszkadza czy pomaga?
Ania– Zdecydowanie pomaga. Wiesz jak miło jest mieć takiego przystojniaka za biurkiem? A jak jeszcze kochasz miejsce, w którym pracujesz to naprawdę lepiej być nie może.
Michał – Z pewnością nie przeszkadza. Mam wrażenie, że ludzie będący w separacji przychodząc razem do WhiteWood uratowaliby swoje małżeństwa. Niech potwierdzeniem będzie fakt, że nie jesteśmy jedyną parą w naszym biurze.

Co było pierwsze, miłość do nieruchomości, czy miłość między Wami?
A – Nasza „znajomość” rozpoczęła się w listopadzie 2018 roku, gdy Michał dołączył do zespołu, w poprzednim biurze, w którym ja pracowałam już jakiś czas.
M – Ania celowo użyła słowa „znajomość”, bo sami, nigdy byśmy się nie spodziewali, że ta znajomość może zamienić się w miłość.

A jak trafiliście do WhiteWood?
A – Praca w WhiteWood marzyła mi się od jakiegoś czasu, jednak decyzja o odejściu z poprzedniej firmy była wspólna. Oboje zgłosiliśmy się do WhiteWood. Czuliśmy, że potrzebujemy nowych wyzwań i możliwości. Nie żałujemy ani trochę, bo trafiliśmy najlepiej jak mogliśmy.
M – Jeśli czegoś żałujemy, to jedynie tego, że decyzję podjęliśmy tak późno.

Udaje się Wam rozdzielać pracę od życia prywatnego?
M – Tak właściwie to trudno mi odróżnić pracę od życia prywatnego. Głównie przez to, że nasza praca to coś co oboje bardzo lubimy robić i często możemy oba te elementy w przyjemny sposób łączyć. Staramy się, jak możemy.
A – Uwielbiamy nieruchomości, ale mamy też swoje życie. Nie „oddychamy” tylko mieszkaniami. Mamy wiele wspólnych pasji na przykład podróżowanie. Bardzo lubimy muzykę, ja uwielbiam cukiernictwo, co Michał dzielnie znosi testując moje wypieki. On z kolei, kocha piłkę nożną, dzięki czemu wiem, czym jest „spalony”. Myślę, że znaleźliśmy balans.
M – Ostatnio naszą terapią odstresowującą są seriale. Nasz ulubiony to „Modern Family”!

Zdarza się Wam obsługiwać wspólne oferty?
A – Nie raz, nie dwa… (śmiech)!
M – Wszystkie oferty obsługujemy wspólnie. Nasi klienci zawsze poznają się z naszą dwójką, a teraz nawet trójką ;) (śmiech)

To jak to wygląda w praktyce?
A – Patrząc na nas z boku można zauważyć, że stanowimy jeden team. W pracy niektórzy śmieją się, że prawie zawsze jesteśmy razem, a jak zdarzy się, że jesteśmy osobno to podejrzewają, że się pokłóciliśmy i po biurze krążą plotki.
M – Gdy tylko możemy staramy się układać nasze prezentacje, czy spotkania tak, aby być na nich razem. Oczywiście nie zawsze to się udaje, bo nasze grafiki są bardzo elastyczne i dynamiczne. Sporo się zmienia w ciągu dnia. Do tej pory wszystkie nasze relacje z klientami, których wspólnie obsługiwaliśmy były bardzo udane. Zazwyczaj jest tak, że moi klienci znają Anię, a klienci Ani znają mnie.
A – Tak, zbudowane relacje z klientami ułatwiają nam pracę. Bywa, że Michał zaprezentuje nieruchomość prowadzoną przeze mnie i odwrotnie, ja prezentuję nieruchomości Michała. Dużo rozmawiamy o pracy. Znamy swoje nieruchomości co sprawia, że możemy wzajemnie się od siebie uczyć.

W domu też się wspieracie? Kto parzy poranną kawę?
M – Dobra, przyznam się. Kawę pije Ania – kawę wstawia Ania. Herbatę pije Michał – herbatę wstawia Ania.
A – Potwierdzam, że tak jest! Ale w kuchni funkcjonujemy na zmianę, bardzo często gotujemy razem. A kawę parzę lepszą, wiadomo z domieszką miłości!
M – Kto powiedział, że nie może być pysznie i przyjemnie?
A – Ale jak na prawdziwego rycerza przystało, Michał serwuje mi śniadania do łóżka, nawet o bardzo wczesnych porach.